Wstałam dzisiaj rano i tak sobie myślę - co będę dzisiaj robić? Doszłam do wniosku, że muszę w końcu ruszyć tyłek i zacząć coś robić, a nie siedzieć całymi dniami przed komputerem albo z książką, tym bardziej, że dzisiaj nie pada deszcz. Wepchnęłam się bratu do samochodu i kazałam zawieź do centrum handlowego, po drodze zgarnęłam kuzynkę. Muszę przyznać, że braciszek nie był zadowolony, gdy poinformowałam go, że musi wytrzymać zemną tą godzinę w samochodzie. Jak dobrze być córeczka tatusia.
Teraz wróciłam, nie kupiłam oczywiście nic, co można zaliczyć do rzeczy potrzebnych. Moja kosmetyczka powiększyła się tylko o dwa dodatkowe lakiery do paznokci i pilniczek.
Dzisiaj mam zamiary troszkę zaszaleć i wyjść z domu. Może odwiedzę babcie, miała dzisiaj piec ciasteczka. Pójdę na mecz, posłucham komentujących wszystko i wszystkich starych dziadków, którzy chyba nawet nie wiedzą, na czym piłka nożna polega. Ale przynajmniej będzie ubaw. Mam nadzieję, że na Niego nie wpadnę. Zawsze na mecze chodziliśmy razem...
Ja też muszę się za coś wziąć. Może jutro odwiedzę Kraków. Nigdy tam nie byłam, a mam okazję.
OdpowiedzUsuńW Krakowie byłam chyba setki razy. Warto zwiedzić :D
UsuńMieć taki entuzjazm to dobra sprawa ;) Nie dziwne, że braciszek zadowolony nie był, jakby działało to w obie strony to sama również byś narzekała ;D
OdpowiedzUsuńNa szczęście to on musi przez następne cztery lata cierpieć :)
UsuńMnie od komputera już oczy bolą, ale też ile można czytać? A pogoda wcale nie rozpieszcza.. :D
OdpowiedzUsuńU mnie jak na razie znośnie, nawet nie potrzeba swetra :D
UsuńU mnie niby też, ale ja zimorodek jestem xD
UsuńNie taki zły dzień.
OdpowiedzUsuń