Oglądałam dzisiaj kolejny odcinek PLL, z racji tego że znalazłam odrobinę czasu między nauką a nauką. I zdałam sobie sprawę z tego, jak często kłamię.
Słyszałam, że kłamanie może nieźle wejść w nawyk, ale takich rzeczy się u siebie nie zauważa. No bo ręka do góry, kto z Was liczy ile razy skłamał, i czy czasami nie stało się to nałogiem. Nałóg, mocne słowo. A jednak.
Matko, ja notorycznie kłamię. I to nie tylko z takich powodów, że gdy ktoś pyta "co tam?", ja odpowiadam "dobrze..". Bo tak to chyba każdy kłamie. Ale inne pytania... "Jak wyglądam?", "Co robiłaś?", "Gdzie to kupiłaś?", "Ile za to dałaś?", "Na pewno nie masz nic przeciwko?", "Jak tam w szkole?", "Jakieś oceny?" itd.. Chaba zacznę liczyć, ile razy dziennie mówię coś niezgodnego z prawdą. To tak, jakbym miała podwójną osobowość. Jedna - dla wszystkich, ta fajna i bez problemów, druga - dla mnie, na skraju depresji, której lepiej nie zostawiać samej w piątkowe wieczory.
Spójrzmy prawdzie w oczy. Chyba tylko na tym blogu jestem sobą, ta prawdziwą. Tutaj nie kłamię, chociaż i tak nie mogę tego w żaden sposób udowodnić.
Tak, to kolejna notka z serii "Moje życie jest do dupy i wręcz muszę wam zawracać głowy takimi debilizmami". Dziękuję za uwagę.
Nie kłamiemy, mówimy po prostu prawdę wygodniejszą dla nas.
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie wiem kiedy i gdzie jestem naprawdę sobą. Chyba właśnie na blogu pokazujemy swoje prawdziwe JA, bo czujemy się... bezpiecznie?
Kłamstwo... też często kłamałam, ale stwierdziłam, że moje sumienie mnie chyba zamorduje ;) Nadal od czasu do czasu "naginam prawdę", ale ogólnie staram się być szczera. Zresztą kłamstwo i tak mi nie wychodzi :)
OdpowiedzUsuń